Kilka dni temu w ogólnopolskiej telewizji była informacja, że w Częstochowie mężczyzna odebrał telefon rzekomo ze szpitala, w którym miał leżeć jego ciężko chory syn i potrzebne były pieniądze na drogi lek. Wkrótce po środki przyjechała kobieta, ale wywiązała się szarpanina i 77-latek nie stracił oszczędności. Teraz kobiety szuka częstochowska policja.
Do sytuacji z podobną historią doszło w piątek 2 lutego w Starachowicach. Starsze małżeństwo straciło oszczędności życia. Do 82-letniego mężczyzny i 75- letniej kobiety zadzwonił mężczyzna, który podał się za lekarza i poinformował, że ich syn leży w szpitalu jest bardzo chory prawdopodobnie na coronavirusa. - Po tej informacji kobieta pojechała do szpitala. W tym czasie mężczyzna odebrał drugi telefon. Podczas rozmowy usłyszał, że na leczenie syna potrzebne są pieniądze. Mężczyzna zdradził, że ma w domu gotówkę. Po pewnym czasie do 82-latka przyszedł mężczyzna, któremu przekazał 50 tysięcy złotych tak jak miał polecone w poprzedniej rozmowie telefonicznej. Kobieta po dotarciu do szpitala dowiedziała się, że jej syn nie był hospitalizowany. Wtedy okazało się, że było to oszustwo. Weryfikujmy wszystkie informacje dotyczące osób, które się z nami kontaktują i padają propozycje przekazywania pieniędzy. Policja, pracownik banku lub lekarz nigdy nie proszą o takie informacje – mówi oficer prasowy mł.asp. Paweł Kusiak w KPP w Starachowicach.
Dodane: 04.02.24 | Odsłony: 1668 | komentarze (1)czyli kolejne * będą organizować nam życie...
nie ma to jak kompetencje partyjne.
kobitka sympatyczna i zapewne kompetentna ....
nie nadużywajcie stwierdzenia że pani bernat...
@wezyr bredzisz. a prawda jest taka,że...
Anna | 2024-02-04 18:09:06 napisał(a):
Na bank rodzina brała w tym udział.