Wiele gatunków zwierząt od wieków pełni w naszej tradycji kulturowej role pewnych stereotypów. Zaliczamy do nich również kilka ptaków. Szczygieł jest zawsze wesoły, bocian przynosi dzieci a sroka symbolizuje złodziejkę łasą na błyskotki. W tym kontekście trudno nie wspomnieć o sowach. Już od dziecka, w czytanych nam przez rodziców bajkach, uczymy się, że jest to ptak mądry i rozważny. Niestety, nasza wiedza o sowach jest bardzo powierzchowna. Wiemy, że są to pożyteczne nocne drapieżniki, które żywią się gryzoniami wyrządzającymi duże szkody w uprawach. I to w zasadzie tyle! Sądzimy jednak, że spopularyzowanie wiedzy o nich pozwoli Państwu spojrzeć na nie inaczej, w trosce o ich przetrwanie.
W tym miejscu dwa słowa wyjaśnienia skąd lub dlaczego właśnie teraz publikacja poświęcona tym ptakom? W ostatnich dniach jedna z mieszkanek naszego miasta przyniosła do tut. Referatu Ochrony Środowiska młodego ptaka jak się okazało gat. sowa uszata znalezionego w lasach przy zbiorniku Chańcza (!). Wiąże się z tym cały łańcuch wydarzeń ale o tym później.
Wśród ludzi do dzisiaj pokutują zabobony, które mogą mieć dla tych ptaków przykre konsekwencje. Ich nocny tryb życia kojarzył się z „mocami ciemności”. Dobiegające z cmentarnych parków, lasów czy ogrodów głosy tłumaczono w Niemczech na „komm mit”, w Polsce na „pójdź”, dopatrując się w tym złowieszczego wabienia do grobu.
Znacznie lepszą opinię miały sowy w starożytności: stanowiły symbol mądrości, czczono je jako ptaki bogini Ateny i do dziś jeden ich rodzaj nosi imię tej córki Zeusa (pójdźka). Wydaje się, że ta druga symbolika jest nam bliższa i powinna być popularyzowana. Załączona do tej publikacji fotografia przedstawiająca bohatera (-kę) ostatnich dni w tut. Urzędzie i obrazuje, że nie taki diabeł straszny jak go malują, a sam jego wygląd budzi ogólną sympatię.
Ubarwienie dorosłej uszatki utrzymane jest w tonacji płowo – brązowej z brązowymi paskami. Puch młodych jest dosyć cienki, krótki i miękki, według jednych biały, a zdaniem innych rudo – żółty. „Uszy” z piór u sowy uszatej są najczęściej wyraźne, choć czasami, zwłaszcza wtedy kiedy ptak jest w locie, są położone. Dziób i szpony są koloru czarnego.„Twarz” jest niemal czarna. Dzięki obfitemu upierzeniu sowy wyglądają na znacznie większe niż są w rzeczywistości. Jest ono wyjątkowo miękkie co sprawia, że sowa leci bez najmniejszego szelestu. Na jej piórach istnieją specjalne „urządzenia” tłumiące szmery.
Uszatka znajdowana jest w lasach, terenach leśnych i zaroślach wszelkiego rodzaju, ale tylko na obrzeżach większych kompleksów leśnych. Najchętniej gniazduje w małych skrawkach lasów pośród otwartych terenów tj. łąk lub pól. Wybór środowiska na gniazdo może być zdeterminowany przez fakt obecności gniazd innych ptaków, ponieważ uszatka zwykle składa jaja w dużych, starych gniazdach opuszczonych przez nie lub w gniazdach wiewiórek. Choć uszatka woli wychowywać swoje młode w otwartym gnieździe, to czasami używa gałązek do konstrukcji rodzaju zadaszenia.
Jaja uszatek są krótkie, eliptyczne, białe, nieznacznie połyskujące. Wysiadywanie zajmuje zwykle 25 – 30 dni i jest dokonywane przez samicę, choć znane są przypadki krótkiego wysiadywania przez samca. Młode rosną bardzo szybko. Po kilku dniach są już bardzo charakterystyczne z wyraźnymi „wściekle pomarańczowymi” oczami. Młode sowy potrafią kłapać dziobem, gdy się do nich zbliżyć lub próbować dotknąć. Z tej umiejętności nasza podopieczna korzystała bardzo skwapliwie i przy każdej okazji.
A teraz przyczyna dla której ten młody osobnik trafił w nasze ręce. Gdy młode mają 3 tygodnie opuszczają gniazdo, skacząc i wspinając się po krzakach i drzewach. Nie potrafią jednak latać nim nie ukończą 4 tygodnia życia, gdy lotki, pióra pokrywowe i na ogonie rozwiną się, choć pokrycie piersi i głowy nie musi być kompletne. Najprawdopodobniej takiego właśnie osobnika na swojej drodze spotkała wspominana wyżej mieszkanka naszego miasta i w trosce o jego los „zaopiekowała się” nim tak naprawdę wyrządzając mu krzywdę i zabierając go z naturalnego środowiska.
Po wielu perypetiach ptak ten trafił do „Ptasiego azylu” w gminie Chęciny a nasza gmina pokryła koszty jego transportu oraz koszty umieszczenia go i jego pobytu w tym ośrodku. Sądząc po tym, że apetyt mu dopisywał i ogólnie był w bardzo dobrej kondycji mamy nadzieję, że już niedługo trafi on na wolność.
Pozostaje jednak kwestia czy zasadne było zabieranie go i narażanie na stres jaki musiał przeżywać. Nieznajomość przez ludzi biologii wielu gatunków zwierząt często powoduje takie sytuacje jak przedstawiona powyżej. Warto czasami stłumić tzw. odruchy serca a kierować się trzeźwą oceną sytuacji i rozsądkiem przy podejmowaniu takich decyzji. Przyjmując założenie, że przyroda najlepiej radzi sobie sama starajmy się ograniczać naszą ingerencję do minimum tzn, do tych przypadków w których mamy pewność, że jest ona absolutnie konieczna.
Marcin Góźdź
Naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego
Info: UM Starachowice
Dodane: 23.07.14 | Odsłony: 414capała z sawicka wizytowalinw kielcach...
ja jestem zwolennikiem budowy tych domków...
dlaczego nie zrobicie koalicji...
jak żeście zagłosowali tak macie i bardzo...
czyje konkretnie jest to oświadczenie?...
Flora | 2014-07-23 18:52:40 napisał(a):
Co za głupota.. Tak to jest jak ludzie zabierają zwierzę z naturalnego środowiska nie mając zielonego pojęcia o jego zachowaniu! Trzeba było się skontaktować z leśniczym a nie zabietać tą sowę z lasu!!